Wybory na prezydenta Warszawy. Trzaskowski zapytany o Bocheńskiego i Biejat
Wobec fiaska koncepcji koalicji KO z Lewicą na najbliższe wybory, do ciekawej sytuacji może dojść w Warszawie. Koalicjant formacji kierowanej przez Donalda Tuska może bowiem wystawić w stolicy mocną potencjalnie kandydaturę. Chodzi o wiceprzewodniczącą Lewicy Razem, wicemarszałek Senatu Magdalenę Biejat, która może powalczyć o elektorat Rafała Trzaskowskiego.
Z kolei kandydatem PiS w wyborach na prezydenta Warszawy będzie Tobiasz Bocheński, były wojewoda łódzki i mazowiecki.
W poniedziałek wieczorem w programie "Kropka nad i" TVN24 gościł właśnie Rafał Trzaskowski. Jeden z wątków rozmowy dotyczył właśnie wyborów samorządowych w stolicy.
Trzaskowski o konkurencji z Lewicą
Prezydent Warszawy jest kolejnym z czołowych polityków obozu koalicji rządzącej, który nie jest zadowolony, że KO, Nowa Lewica i Trzecia Droga nie wystartują ze wspólnych list.
– Ja zawsze byłem zwolennikiem porozumienia dlatego, że wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby do tych wyborów samorządowych wszyscy poszli razem, ci, którzy reprezentują stronę demokratyczną, rządową. Sprawa potoczyła się inaczej, bo Trzecia Droga podjęła inną decyzję, natomiast w momencie, kiedy my negocjowaliśmy z Lewicą wspólne listy, to już wtedy Razem zadecydowało, że w Warszawie chcą iść sami. Teraz się okaże prawdopodobnie, że będzie to cała Lewica w Warszawie. Poczekajmy na decyzję Lewicy. Mam nadzieję, że ta kampania, jeżeli chodzi o mnie i o Lewicę, że to będzie przyjazna konkurencja, dlatego, że na pewno nie potrzebne są nam kłótnie – powiedział Rafał Trzaskowski.
Pytany o Bocheńskiego, odparł, że wszystkich kontrkandydatów traktuje na poważnie i żadnego nie zamierza lekceważyć. – Oczywiście ubolewałem kiedy on był wojewodą, że nie był urzędnikiem państwowym, że się tak nie zachowywał. Wojewoda to urzędnik państwowy, a nie polityk. Tylko, że on był po prostu zagończykiem partyjnym, ale widać szykował się do tej funkcji – ocenił.